Redukcja akcentu – ćwiczenia
Gdy mamy chwilkę czasu – ćwiczymy sobie i poprawiamy wymowę.
Bardzo przydatne, ale uwaga_ nie przejmować się za bardzo, gdy dostaniemy np. 20% za wymowę litery „n”. Najważniejszy tutaj jest „pitch” rozpiętość dźwięku. Tu staramy się mieć jak najlepszy wynik. Inne procenty – nie przejmować się tak bardzo! Proszę pamiętać, że porównujemy się z maszyną!
Wyrzucamy podręczniki!
Jeżeli ktoś ma jakiś podręcznik do nauki angielskiego, to raczej wyrzucić. Bo będziemy brzmieć „książkowo”, po cudoziemsku, nikt tak naprawdę nie mówi.
Nie jest to też zjawisko nowe. W lingwistyce angielskiej słynne jest zdanie:
My postillion has been struck by lightning. W stangreta piorun strzelił.
Takie zdanie – jeżeli prawdziwe – podobno z jakichś baedekerów dziewiętnastowiecznych, użyteczne na pewno w podróży przez stepy rosyjskie czy przez Austro-Węgry. Jedziemy sobie dyliżansem i nagle – stop. Co się stało, aha, stangreta trafił piorun.
Pierwszy zapis tego zdania mamy jednak z lat 30-tych XX wieku i już wtedy – ironicznie. Oznacza to zdanie z podręcznika czy „rozmówek”, które raczej nie jest do użycia w normalnej rozmowie.
Ja sama mam podręcznik do nauki arabskiego, gdzie już w lekcji pierwszej jest zdanie: „Moja służąca jest bardzo leniwa”. Z lat siedemdziesiątych (kiedy mąż uczył się polskiego) mam podręcznik ze zdaniem: „Mamy kolorowy telewizor!” Mam też podręcznik radziecki do nauki angielskiego: „Gdzie jest obóz pionierski?”
Jest oczywiście wiele innych takich „nieżyciowych” powiedzeń – niektóre uzasadniają okoliczności.
Z lat 20-tych XX wieku mamy rozmówki francusko-angielskie:
Do not starch my cummerbund. Nie krochmalić mojego pasa hiszpańskiego. Absolutnie się tego nie uczyć! Bo anachronizm! Pas hiszpański to pas z materiału , część męskiego stroju wieczorowego, smokingu – ” black tie code” . Ciekawy jest brak „please”, no ale zwracamy się do służącego.
Please direct me to the German tanks. Proszę mnie skierować w stronę niemieckich czołgów.
I shall dig a latrine here. Wykopię tu latrynę. Oba powyższe przykłady z rozmówek angielsko-włoskich, rok 1944.
Rozmówki angielsko-czeczeńskie, rok 1997:
Don’ t shoot! Nie strzelać!
Can you take me to the minefields? Proszę mnie zaprowadzić na pola minowe! (Czy może raczej: w pobliże!)
Angielsko-somalijskie (1992 rok):
Do you have any valuables? Czy masz coś cennego przy sobie?
We must bury her. Musimy ją pochować.
Penguin English-Polish:
I shall X-ray your teeth. Prześwietlę panu zęby. To chyba dla jakiegoś turysty “zębowego”.
Hiszpańskie: Is your husband here? Czy twój mąż jest tutaj? Gorący Hiszpanie nie tracą czasu!
Tongan – Some Common Phrases – Często używane frazy w języku tonga:
We (three or more) will be late for the singing practice. (Mówią to trzy osoby lub więcej): Spóźnimy się na próbę chóru!
Największy obecnie autorytet w dziedzinie angielskiego, profesor David Crystal, autor ponad stu książek na tematy językowe (i bardzo zrelaksowany jeżeli chodzi o nowinki we współczesnym języku angielskim) podaje m.in.takie przykłady zdań „stangretowych” (postillion sentences) – zdania niby istniejące, ale nie za bardzo do użycia.
The table’s got four legs. Ten stół ma cztery nogi. Jesteśmy w sklepie pełnym stołów z trzema nogami, ale my potrzebujemy stołu z czterema nogami, i oto nagle – widzimy jeden! Hurra!
Which girl is bigger? Która dziewczynka jest większa? Akuszerka w szpitalu przy porodzie kilku dziewczynek? Może bliźniaczek?
Clap (your) hands! Klaskajcie! Zwykle klaskanie jest spontaniczne. Chyba, że nam zapłacono, żeby klaskać. Dobra odpowiedź na takie zawołanie: Why?
How old are you? W prawdziwym życiu używane najczęściej w znaczeniu: „Act your age!” Ile masz lat? Nie zachowuj się jak dziecko! Wśród dorosłych czy nieznajomych – może być nietaktowne. Autentyczna odpowiedź w „normalnym” życiu: wymijająca – lub zaniżamy (kobiety) czy zawyżamy (chcemy kupić alkohol czy papierosy w UK, a jesteśmy małolatami lub wyglądamy na małolatów). Jeżeli natomiast jesteśmy starsi i kto się nas pyta o wiek np. przy rozmowie o pracę,a potem tej pracy nie dostaniemy – to możemy nawet lecieć do trybunału ze skargą.
Notomiast rzeczy, które powinny być uczone, są ignorowane. I rezultat – absolutne niezrozumienie przez Polaków np. How are you?, które spotykamy na lekcji pierwszej! I które jest używane w UK pięćset razy na dzień! Nie chcę się o tym długo rozwodzić, ale masa infantylnych artykułów sprzed kilku lat a ten temat to nie wina autorów, ale raczej dowód na nieskuteczność masowej nauki angielskiego w Polsce.
Za mało please and thank you. Rezultat taki, że jedna z moich komentatorek wyraża obawę, że jeżeli powie ta (dziękuję), to ktoś się może obrazić? Niby jakim cudem?! – a jest raczej odwrotnie, jeżeli nie powie nawet tak małego słówka, to właśnie może być odebrana jako nieuprzejma (a na pewno nie jest). Przy okazji: nie krytykuję nikogo, i dalej proszę o komentarze, bo lepiej, jak takie niuanse „wyjdą w praniu”.